piątek, 28 września 2018

"Bombka babci Zilbersztajn"

Autor: Katarzyna Ryrych
Wiek: 10+


Ninka po  śmierci babci przeprowadza się z rodziną do mieszkania w starej kamienicy. Dziewczynka czuje się bardzo samotna. Wszystko w okolicy jest stare, ludzie, domy, nawet psy. Nie ma tu żadnych dzieci, a szkolne koleżanki mieszkają daleko. Starszy brat po niefortunnym wypadku, który przekreślił jego marzenia o sporcie, w ogóle nie zauważa Ninki, twierdzi,  że jej nie ma i traktuje ją jak powietrze. Dziewczynka czuje się, jakby już umarła:(  Alek zawsze był dla niej złośliwy i niemiły, ale teraz sytuacja jest już trudna do wytrzymania:(
Piętro wyżej mieszka dziwna staruszka, pani Zilbersztajn, ta Żydówa, jak nazywa ją Alek. Początkowo Ninka bardzo się jej boi, Alek twierdzi, że to wiedźma (po tym, jak kobieta zabrała mu plastikowy karabin, by nie bawił się z kolegą w wojnę...). Jednak gdy dziewczynka w wyniku ciężkiej choroby ląduje w łóżku tuż przed Bożym Narodzeniem,a tata nie ma czasu się nią zająć, bo mama właśnie jest w szpitalu z nowo narodzoną siostrzyczką, pani Zilbersztajn deklaruje pomoc w opiece. Stają się sobie bliskie. W Wigilię staruszka podarowuje dziecku piękną, starą bombkę. Od tej chwili w mieszkaniu Ninki zaczynają dziać się dziwne rzeczy. W szafie lub gdzieś tuż za nią ukrywa się nieznajoma, przerażona i głodna dziewczynka. Mówi, że nie wolno jej wychodzić, muszą być cicho, że mama dawno jej nie odwiedzała. I że muszą bardzo uważać, kiedy do mieszkania przychodzą Oni. Czy to jakaś nowa gra?

To niepokojąca, chwilami przerażająca opowieść, która porusza temat II wojny światowej w sposób nie bezpośredni. Przenosi czytelnika jakby w świat baśni (zaczarowana szafa niczym rodem z Narnii) by ukazać obrazy całkiem prawdziwe. Niezwykle klimatyczna fabuła pobudza wyobraźnię i działa na emocje.
Klimatu grozy i tajemniczości dopełniają ilustracje pani Anny Rudki. Czarno-białe, wyraziste, wyostrzone, nieco straszne.

czwartek, 27 września 2018

"Wędrówka Nabu"

Autor: Jarosław Mikołajewski
Wiek: 7+



To niezwykła książka. Bardzo wymowna, choć oszczędna w słowa. Mówiąca obrazem. Przemawiająca do wyobraźni. Poruszająca serce. 
Metaforyczna opowieść o nadziei i poszukiwaniu lepszego świata. Zawieszona w próżni historycznej i geograficznej.  Może być interpretowana na wiele sposobów.
Mała Nabu ucieka z rodzinnego miejsca, gdzie płoną domy, wyrusza w poszukiwaniu murowanego domu, którego ogień nie strawi i da poczucie bezpieczeństwa. Przemierza pustynie, przekracza wiele niewidzialnych granic. Spotyka złych ludzi. Musi dokonywać wyborów. Przepływa przez morze i dociera do lądu po drugiej stronie. Gra toczy się o najwyższą stawkę, o życie.
Ilustracje Joanny Rusinek poruszają. Burzą spokój, wywołują emocje.
Nabu pozwala nam, dorosłym, spojrzeć na świat oczami dziecka. I skonfrontować się z pytaniami, jaki świat stworzyliśmy. Jakie reguły ustaliliśmy. 
Autor nie ocenia. Zostawia czytelnikowi otwarte drzwi do własnego zakończenia. Pozwolił zdecydować "po swojemu", jaki los spotka Nabu.
Mnie historia małej dziewczynki skojarzyła się jednoznacznie z losem wielu jej podobnych, przeżywających koszmar Aleppo, uciekających z własnych płonących domów, próbujących dostać się do wybrzeży Europy, której plaże nie kojarzą się z beztroskim opalaniem, a z nadzieją na spokojne życie.
Z tą książką dziecko nie powinno zostać samo. Podobnie jak z pytaniami i emocjami, które się narodzą po lekturze. 


wtorek, 25 września 2018

Książka mojego dzieciństwa - "Bułeczka"

Autor: Jadwiga Korczakowska
Wiek: 7+


Dwie dziewczynki, rówieśnice, przyszywane kuzynki, całkiem od siebie różne, którym przyszło mieszkać razem...
Wandzia, zwana pieszczotliwie Dziunią, ma wszystko o czym zamarzy. Swój pokój, zabawki, gospodynię Gosię. Mieszka w mieście, jest śliczna i rozpieszczana. Jedynie rodzice mogliby spędzać z nią więcej czasu...Mama wyjechała ze swoim teatrem aż nad morze, a tata jest zapracowany od rana do wieczora...Dziunia jest rozkapryszona i zła na cały świat. Zwyczajnie znudzona...Gosia, która zajmuje się całym domem, nie ma czasu na zabawianie dziecka...Małej brak towarzystwa, choć nie chce tego przyjąć do wiadomości. Nie chodzi do przedszkola, bo często choruje, a wśród sąsiadów nie ma żadnych rówieśników.
Pewnego dnia dowiaduje się, że zamieszka z nimi Bronia, daleka krewna, sierota. Do tej pory opiekowała się nią babcią, jednak teraz wyjeżdża do syna za granicę i dziewczynka zostaje zupełnie sama...
Na wieść o przybyciu gościa ze wsi, Wandzia podnosi bunt. Staje się zazdrosna, boi się, że nowe dziecko zajmie przynależne jej miejsce w sercach najbliższych. Odbija się to na niczemu winnej Broni, zwanej od swej zaokrąglonej buzi Bułeczką. Dziunia wykorzystuje jej nieobycie, wyśmiewa się z jej biedy i wiejskich nawyków. Na dodatek Gosia wciąż na nią narzeka, jako na źródło dodatkowej pracy...Bułeczka jest dzieckiem pełnym radości, ciepła i optymizmu. Wychowana w biedzie, docenia każdą chwilę nowego życia. Zupełnym przeciwieństwo Dziuni. Znosi wszystko cierpliwie. Jednak do czasu. Gdy Karol, złośliwy syn sąsiadów, knuje spisek i wysyła fałszywy list do bliskich Broni na wsi, i gdy nowa rodzina daje wiarę oczerniającym słowom, dziewczynka ucieka z domu...Dopiero to zdarzenie zmienia nastawienie Dziuni i Gosi...

To kolejna książka mojego dzieciństwa, która głęboko zapadła mi w pamięć. Mimo, że napisana w latach 50-tych XX wieku, ma w sobie to "coś, co sprawia, że jako dorosła osoba chciałam do niej wrócić. Darzę ją wielkim sentymentem, pamiętam swoje odczucia, kiedy czytałam ją jako kilkuletnia dziewczynka. Współczucie dla Bułeczki, złość na głupią Dziunię;)
Tyle ciepła w tej książce, tyle uczuć tak prawdziwych. Dostrzegania spraw drobnych, ale jakże ważnych. Zachwytów nad przyrodą.
Ciekawe, czy spodobałaby się współczesnym dziewczynkom?