czwartek, 19 grudnia 2019

"Na krawędzi" Jacueline Wilson

Wiek: 8+


Dziewięcioletni Tim przepada za oglądaniem telewizji. Lubi też rysować, czytać i rozwiązywać łamigłówki. W szkole jest dobry ze wszystkich przedmiotów oprócz...wf. Dlatego tata postanawia wysłać go w wakacje na obóz sportowy. "Wakacje w Krainie Przygody" - to brzmi zachęcająco. Zwłaszcza dla taty, który był w szkole znanym sportowcem. Jednak Tima wizja obozu wpędza w przerażenie. Co więcej, niestety jego wyobrażenia się spełniają. Jedzie na obóz z pluszowym misiem pod pachą, co wywołuje zdegustowaną minę taty. Poza tym okazuje się, że w grupie jest największym fajtłapą, obok chłopca szybko nazwanego Łasuchem. To przez nich dwóch Tygrysy przegrywają w kolejnych obozowych rywalizacjach.
Jakoś nie spodobała mi się ta książka. Drażniła mnie bardzo postawa ojca wobec syna, wyzywanie dziecka od maminsynków i próba zrobienia z niego "twardziela". Żal mi było Tima, który wielokrotnie był na obozie po prostu przerażony, a najczęściej czuł się gorszy, odrzucony i wiecznie wyśmiewany. Nie lubię takich sytuacji, nie lubię takich książek dla dzieci.
W końcu Tim znajduje przyjaciół i nabiera wiary w swoje umiejętności. Ale jaką cenę musi za to wcześniej zapłacić:(

środa, 18 grudnia 2019

"Święta dzieci z dachów" Marten Sanden

Wiek: 7+


Kolejna adwentowo-świąteczna, piękna książka od Wydawnictwa Zakamarki.
Trójka dzieci ucieka na początku grudnia z domu dziecka. Tęsknota za miłością, bliskością, rodziną jest tak wielka, że są w stanie uwierzyć we wszystko. Dlatego właśnie Stella i mały, tajemniczy Issa wysiadają na dworcu  w Sztokholmie  ze swoją przyjaciółką Mago, podążają za jej marzeniem, że tu właśnie spotka się ze swoim tatą, który zabierze cała trójkę do szczęśliwego domu.
Na dworcu spotykają staruszka, który prosi o datek. Pojawia się też Pirania, jedna z dzieci z dachów. To ona przedstawia trójce przybyszów sytuację żebraka. Issa musi pomóc Niklassonowi odzyskać tożsamość. A ma na to czas do świąt. Pomagają mu dzieci z dachów i Miriam, właścicielka pięknego sklepu.
To dość nierówna książka. Na początku smutna, ale i realistyczna. Moje matczyne serce wypełniło się przerażeniem przy czytaniu o samotnych dzieciach  - uciekinierach, które spędzają zimę na ulicy. Potem zaczyna się robić magicznie. Ale i trochę oklepanie ;) Pojawiają się elfy, renifery i fabryka Mikołaja. Jest też czarny charakter i zagadka ;) Przez pierwsze kilka rozdziałów akcja snuje się wolno i płynnie. Potem nagle przyspiesza i staje się trochę płytka i chaotyczna.
Ale to i tak nie przeszkadza w tworzeniu świątecznego klimatu:) A happy end w pełni pasuje do wigilijnego nastroju.
W trakcie lektury odnalazłam kilka nawiązań do innych książek, które na pewno nie umkną wytrawnym czytelnikom;)
Na pewno na uwagę zasługuje wydanie, jak zwykle w Zakamarkach-piękne, głównie dzięki nastrojowym ilustracjom i dużemu formatowi.

"Sznurówka, ptak i ja" Ellen Karlsson

Wiek: 8+


Żeby nie było tak monotematycznie przedświatecznie i zimowo, tym razem przenosimy się książkowo do wakacji i lata. Selma spędza je u dziadków na szwedzkiej wyspie. Po wakacjach ma zmienić szkołę, co trochę ją martwi i stresuje, a trochę nie. Bo w  starej szkole w mieście i tak nie ma żadnej przyjaciółki. Selma ma za to w sobie dziwnego ptaka, który ciągle dziobie ją w serce i wypomina: a to brak przyjaciółki, a to, że się do czegoś nie nadaje, a to że czegoś nie umie...
Na wyspie Selma stara się udawać, że nie słyszy ptaka. I stara się nie przejmować brakiem przyjaciółki.
Wszystko się zmienia, kiedy poznaje zawadiacką, pełną energii i pomysłów, odważną Sznurówkę. Sznurówka nosi czapkę z daszkiem, nie ma oporów przed niczym i o wszystkim potrafi mówić "prosto z mostu". Dziewczynki zaprzyjaźniają się, zakładają Klub Miłośników Przyrody. To dzięki Sznurówce Selma zaczyna wierzyć w siebie i swoje możliwości. I to Sznurówka ostatecznie przegania dziobiącego Selmę ptaka!
Ta w sumie dość niepozorna książka porusza dwa bardzo ważne tematy: wewnętrznego krytyka i wagi dziecięcej przyjaźni. Wg mnie nie powinno się zostawić dziecka sam na sam z tą lekturą. Zwłaszcza z takim, które ma w sobie dziobiącego ptaka, warto o nim porozmawiać przy okazji czytania. Być może i ono znajdzie kogoś, kto pomoże wygonić krytykującego potwora.

poniedziałek, 16 grudnia 2019

"Patrz, Madika, pada śnieg!" Astrid Lindgren

Wiek: 4



Jest niedziela. Na Czerwcowym Wzgórzu wszyscy jeszcze śpią.  A rano wita ich niespodzianka: pada śnieg! To okazja do wesołych zabaw i bitwy na śnieżki! Niestety, następnego dnia Madika ma gorączkę i nie może iść z Alvą do sklepu po gwiazdkowe prezenty, tak jak jej młodsza siostra Lisabet.
Przed sklepem w mieście Lisabet spotyka małego Gustawa, jadącego na gapę na płozach z tyłu sań. Chłopak tak się przechwala, że Lisabet też chce wypróbować tej sztuczki. Jednak, niespodziewanie, sanie Anderssona, na których stanęła, ruszyły i powiozły ją daleko za miasto! Gdy pijany woźnica odkrywa pasażera na gapę, zostawia dziewczynkę w lesie, by sama wracała do domu. Biedna Lisabet brnie przez zaspy i już wcale nie lubi śniegu! Czy ktoś ją uratuje?
A w domu czeka stęskniona i zmartwiona siostrzyczka. Rodzice wraz z sąsiadami i Alvą wyruszyli na poszukiwanie zguby w ciemną noc...
Po pierwsze to trzymająca w napięciu opowieść, poruszająca wiele tematów: i siostrzane relacje, i konsekwencje nierozważnych decyzji, i nieodpowiedzialność dorosłych, i troskę rodziców. Ważna do dyskusji z dzieckiem.
I piękne zdanie, podsumowujące troskę rodziców i siostry, poszukujących małej Lisabet:
 „No bo pewnie, że to duża różnica, czy jest dwoje dzieci, czy tylko jedno.” 



Po drugie: książka jest po prostu piękna! Duża, w twardej okładce i tak bardzo, bardzo zimowa! Urocze ilustracje można oglądać bez końca:)

poniedziałek, 9 grudnia 2019

"Święta z Anią" L.M. Montgomery



Tym razem klasyka na Boże Narodzenie :) Niezawodna pani Montgomery w świąteczny wydaniu:)
To zbiorek kilku opowiadań o tematyce ściśle bożonarodzeniowej. Dwa z nich pochodzą z książek o Ani z Zielonego Wzgórza. Reszta była pisana "pod zamówienie", do czasopism, zgodnie z narzuconymi wytycznymi. Pojawia się w nich lekkie moralizowanie, są cukierkowe i dość proste. Nie ma się co dziwić. Właśnie tego oczekiwali czytelnicy przedświątecznych wydań gazety, w związku z tym tego wymagał wydawca. Montgomery, mimo, że nienawidziła pisać tych opowiadań na zamówienie, ze względów finansowych musiała to robić przez całe życie.
Jednak w grudniu nie można oczekiwać chyba przyjemniejszej lektury dla nastolatki, która chce poczuć świąteczny nastrój płynący z kartek książki. Wszystkie opowiadania  są przesycone ciepłem, dobrocią, nostalgią. Jak to bywa często u Montgomery, duch Bożego Narodzenia potrafi skruszyć nawet twarde serca, obudzić w duszy pragnienie czynienia dobra drugiemu człowiekowi, zdziałać cuda i przynieść niesamowite niespodzianki:)
Uwielbiam książki L.M. Montgomery. Nie mogło więc zabraknąć "Świąt z Anią" w grudniowy wieczór przed kominkiem :)

czwartek, 5 grudnia 2019

Książka mojego dzieciństwa: "Fotoplastykon" Krystyna Siesicka



Bardzo lubię wracać do książek Siesickiej. I tych typowo młodzieżowych, i tych bardziej "dorosłych", starszych i nowszych.
"Fotoplastykon" to raczej młodzieżówka i to taka starsza, wydana w 1969 roku.
Po wypadku Jana zostaje uziemiona w łóżku. Nie może chodzić. Czuje się trochę znudzona, trochę zepchnięta na margines życia, odsunięta od świata. Niby każdy do niej na chwilę wpadnie, ale to tylko takie przerywniki. Kiedyś dużo pisała, w biurku ma schowanych kilka rękopisów powieści. Tata proponuje, by wróciła do tego zajęcia. Jednak dziewczyna twierdzi, że "nie można napisać powieści, jeżeli nie ma się żadnej pożywki dla wyobraźni (...). Jeżeli wokół człowieka nic się nie dzieje. A przecież wokół mnie nie dzieje się nic".
Czy rzeczywiście? Przecież pięć osób pod jednym dachem "to nie tylko pięć par kapci w korytarzu i nie tylko brzęk zmywanych naczyń." Przecież dom to też świat. I tu na pewno coś się dzieje. Jana zaczyna bacznie obserwować codzienność swojej rodziny i spisywać swoje spostrzeżenia.
Z tych zapisków wyłania się obraz całkiem zwyczajnej, bardzo sympatycznej rodziny. Poznajemy problemy szkolno-towarzyskie 15-letnich bliźniaków, rozterki filozoficzno-egzystencjalne Agaty, szalone pomysły Jaśka-sportowca, w tle przewijają się ich koledzy i koleżanki, a nawet dyrektor z tatowego przedsiębiorstwa, który ma  złożyć wizytę.
Jana jest dobrą słuchaczką i obserwatorką. Rodzeństwo często wpada na chwilę do jej pokoju, by zwierzyć się ze swoich problemów, opowiedzieć śmieszne wydarzenie w klasie, poradzić się, choć chwilami moralizatorski ton starszej siostry trochę ich irytuje.
W brulionie Jany dużo jest dojrzałości, trafnych wniosków, przemyśleń.
Nie ma tu jakiejś konkretnej akcji. To zbiór obrazów, historyjek, scenek, z jakich składa się codzienne życie rodziny. 
Może ta krótka powieść trochę trąci myszką, ale nadal czyta się ją bardzo przyjemnie. 

środa, 4 grudnia 2019

"Nazywam się...Maria Skłodowska-Curie" Lluis Cugota

Wiek: 10+


Mimo, że książeczka wygląda dość niepozornie-jest cienka, bogato ilustrowana - to jest wielką skarbnicą wiedzy! I to takiej, która okazuje się przystępna dla nieco starszego dziecka. Nie bez powodu książka stała się lekturą szkolną dopiero w VI klasie, a wg mnie mogłaby i w starszej.
Czy dzieci wiedzą, kim była Maria Skłodowska-Curie? Niektóre kojarzą, że dostała Nagrodę Nobla. Ale za co? Co robiła? To już często trudniejsze pytania.
Książka jest biografią mającą przybliżyć dzieciom tę postać. Obok faktów z życia noblistki, znajdziemy tu mnóstwo fachowych informacji na temat tego, co robiła w laboratorium, jak odkrywała pierwiastki, jak badała z mężem promieniotwórczość. A w tle wydarzenia codzienne: narodziny dzieci, spotkania z bliskimi. Wcześniej-nauka, pierwsza praca, wyjazd do Paryża. 
Autor używa wielu naukowych nazw, zwrotów przy opisie doświadczeń. Na pewno łatwiej będzie poznawać pracę pani Marii uczniom, którzy mieli już do czynienia z chemią, fizyką, znają takie pojęcia jak atom, pierwiastek itp.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, czytelnik ma więc poczucie, jakby słuchał opowieści samej Marii Skłodowskiej.
Książka jest fascynująca, nie tylko dla dzieci. Dorosły czytelnik też może się z niej sporo dowiedzieć.

wtorek, 3 grudnia 2019

Książka mojego dzieciństwa - "Za minutę pierwsza miłość" Hanna Ożogowska



Ewa i Irka, dwie trzynastolatki, przyjaciółki, uwielbiają razem odrabiać lekcje. Jednak przy wspólnych spotkaniach szybko szkolne książki idą na bok, a dziewczyny prowadzą długie rozmowy na temat miłości. Na razie to ich siostry są zakochane, po raz kolejny. Dziewczyny rozważają istotną kwestię, w kim by tu się zakochać, oczywiście z wzajemnością;) Bo przecież wszyscy wkoło są chyba zakochani, tylko one nie!
A oprócz tego, młodzież na przełomie lat 60-tych i 70-tych miała naprawdę dużo problemów, niektóre podobne do dzisiejszych, a inne całkiem odmienne;) Bo co tu zrobić na przykład, jak upadnie pożyczone szydełko mamy i się ukruszy? Albo jak wybrnąć z urzędowo naliczonego podatku od psa, gdy tego psa (inna sprawa-wymarzonego) wcale się nie ma?
O jakże miło czytało mi się tę książkę, i kiedyś, ze 30  lat temu, i dziś!  Mnóstwo zabawnych sytuacji (z parasolem wpuszczają nawet na film od 16 lat:D ), a do tego relacje między ludźmi, i tymi młodszymi, i starszymi, takie jeszcze bliskie, takie bezpośrednie, bez udziału różnych komunikatorów...Co to były za czasy, kiedy ze sprawą wymagającą natychmiastowej konsultacji i nie znoszącą zwłoki biegło się po prostu do kolegi dwa domy dalej i opowiadało się o tej ważnej kwestii z wypiekami na twarzy. Kiedy nie było telefonów komórkowych w dłoni (bo już nawet nie kieszeni...) każdego, a tylko stacjonarne, na stoliku w przedpokoju i nigdy nie było wiadomo, czy się zastanie osobę, do której się dzwoni, czy nie...Co za czasy, kiedy w szkole na przerwach po prostu rozmawiało się z rówieśnikami, a w domu z rodziną, a nie siedziało z nosem utkwionym w wirtualnych obrazkach...
To nie miejsce na dyskusje, czy to były czasy lepsze czy gorsze niż dzisiejsze, jednak na pewno miejsce odpowiednie na polecenie tej książki!
Ja wróciłam do niej z wielkim sentymentem:)
Spotkamy tu bohaterów wydanej wcześniej "Głowy na tranzystorach", jednak spokojnie "Za minutę pierwszą miłość" można czytać niezależnie od poprzedniczki.

poniedziałek, 2 grudnia 2019

"Chłopiec, dziewczynka i mur" Ulf Stark

Wiek: 7+


Książki szwedzkich autorów, wydawane przez Wydawnictwo Zakamarki, charakteryzują się prostym językiem, krótkimi zdaniami i ważną treścią.
Tak jest i w tym przypadku.
Adham widzi za oknem swojego pokoju mur. To pierwszy obraz, jaki wita go codziennie po przebudzeniu. Za murem jest ich dom, ogród, szkoła. Ale teraz chłopiec z rodzicami i siostrą Sulafą muszą mieszkać tu, po tej stronie muru. Tęsknią za domem. Sulafia ma dwa marzenia: chciałaby zostać poetką i zjeść jeszcze raz pomarańczę z drzewa z ich ogrodu za murem.  Adham obiecuje siostrze, że zdobędzie dla niej owoc. Pokona barierę muru. Pomysłowy chłopiec dopina swego. Zdobywa nie tylko pomarańcze. Przynosi też z powrotem śmiech. I słońce, dzięki któremu dzieci mogą spróbować wyhodować z pestek drzewka po tej stronie muru.
Ta oszczędna w słowa i ciekawie ilustrowana  opowieść porusza i na długo zapada w serce.
Zainspirowana była podróżą autora i ilustratorki do Palestyny.

niedziela, 1 grudnia 2019

"Skrzat nie śpi" Astrid Lindgren

Wiek: 4+


To kolejna zimowo-świąteczna propozycja, tym razem dla trochę młodszych dzieci.
Nocą w zagrodzie wszyscy śpią. W otulonym śniegiem świecie panuje cisza. Tylko mały Skrzat czuwa. Mieszka w kącie strychu, w samotnej zagrodzie gdzieś w środku lasu. Skrzat wstaje nocą, dogląda zwierząt, rozmawia z nimi, robi obchód gospodarstwa. Pilnuje porządku.
Nikt nigdy Skrzata nie widział. Tylko ślady na śniegu, widoczne rano, zdradzają jego obecność.
Ta pełna ciepła, urok opowieść przywołuje tęsknotę za śniegiem, zimową beztroską. Budzi spokój. Kojarzy się z takim krzątaniem, zaopiekowaniem się. Skrzat przywodzi mi wręcz na myśl taką troskliwą mamę, gospodynię, która cichutko przemyka po domu późnym wieczorem, kiedy już wszyscy śpią i jeszcze tu coś poprawi, tam otuli dziecko kołderką, doleje wody do miski pieska, sprawdzi, czy wszystko w porządku :) Aż ciepło się robi na sercu mimo zimna na dworze :)

sobota, 30 listopada 2019

"O niezwykłym chłopcu, który pożerał książki" Oliver Jeffers

 Wiek: 4+



Mały Henio bardzo lubi książki. Co więcej, chce stać się bardzo mądrym chłopcem! Tyle, że do realizacji tego celu wybrał niezwykły sposób. Chłopiec nie czyta książek, a je...pożera! O dziwo, im więcej ich zjada, tym staje się mądrzejszy;)
To trochę przewrotna książeczka, która może zwieść na manowce małego czytelnika czy słuchacza;)
Uwagę przykuwa duży format i barwne ilustracje. Opowiedziana z humorem historyjka uprzyjemni jesienne popołudnie:)

piątek, 29 listopada 2019

"Moja mama Gorylica" Frida Nilsson

Wiek: 8+


Dziewięcioletnia Jonna mieszka w domu dziecka. Niewesołe ma tu życie, pod krytycznym okiem opiekunek i dyrekcji, wypełnione zakazami i nakazami. Jonna nie jest ulubienicą personelu, zawsze brudna, rozbiegana, zbyt kochająca wolność. Jak każde dziecko tu mieszkające, dziewczynka marzy o nowej mamie. Takiej pięknej, eleganckiej, uśmiechniętej i oczywiście kochającej.
Pewnego dnia pod placówkę podjeżdża rozklekotany samochód. Wysiada z niego Gorylica, wielka, paskudna i niechlujna. Przyjechała tu po dziecko. Wszyscy drżą, żeby wyjątkowo to nie na nich spoczął wzrok nowej "mamy". Wybór pada na Jonnę. Wszyscy jej współczują, a ona sama ma serce przepełnione przerażeniem. Nie o takiej mamie marzyła! Nowy dom również odbiega od tego wyśnionego. Jest po prostu brudny, zagracony, na podwórku walają się stare rupiecie.
Początki nowej znajomości nie są łatwe. Jednak z czasem Jonna zaczyna dostrzegać pod nieatrakcyjną zewnętrzną powłoką, ciepło i dobre serce Gorylicy. Gdy dziewczynka i jej opiekunka zaczynają się dobrze czuć w swoim towarzystwie, gdy Jonna zaczyna traktować obskurny barak jak swój dom, pojawia się przebiegły członek rady gminy, który w działce należącej do Gorylicy widzi świetny interes. Próbuje za wszelką cenę przejąć złomowisko,a kartą przetargową staje się Jonna... Niestety, wtedy do akcji wkracza też opieka społeczna, która decyduje, że w tak zaniedbanym otoczeniu nie ma warunków do wychowywania dziecka.
Mimo, że temat sierocińców i adopcji poruszany był już wielokrotnie, tu przedstawiony jest w sposób bardzo nowatorski i nietypowy. Poza dziwną bohaterką, opowieść obfituje w sceny pełne humoru. Chwilami dorosłego czytelnika zaskakuje brud i bałagan panujące na złomowisku, zastanawia podejście dyrekcji (oddaje dziecko w obce ręce bez zastanowienia, byleby dobrze wypaść na inspekcji i zmniejszyć przeludnienie placówki...). Jednak dziecko szybko wciągnie akcja, nie dająca szybkich odpowiedzi: co będzie dalej?

środa, 27 listopada 2019

"Grudniowy gość" Siri Spont

 Wiek: 8+



Za niecały miesiąc Boże Narodzenie :) Za kilka dni zaczyna się Adwent:)
Od kilku lat pojawiają się na rynku wydawniczym książki stanowiące swego rodzaju kalendarz adwentowy;) Są pięknie wydane, o tematyce około świątecznej, a ich treść podzielona jest na 24 krótkie rozdziały, do czytania w grudniowe wieczory aż do Wigilii (chociaż czasem tak trudno się oprzeć i nie przewrócić kolejnej kartki! Ale czy to samo nie tyczy się malutkich czekoladek wyciąganych z okienek tekturowego kalendarza adwentowego? )
Dokładnie tak wygląda nowość Wyd. Zakamarki "Grudniowy gość". Pięknie wydana (duży format, płócienny grzbiet) i ilustrowana, utrzymana w świątecznym klimacie, podzielona na 24 rozdziały:)

Mama Marty pochodzi z kraju, w którym jest wojna. Tuż przed Bożym Narodzeniem okazuje się, że do rodziny dołączy Yusuf, nieznany dzieciom kuzyn. Ma u nich mieszkać do czasu, kiedy uda się sprowadzić jego rodziców.
Marta nie jest z tego faktu zadowolona. Ba, ona jest zwyczajnie wściekła! Nie dość, że obcy chłopak pojawi się w domu, to jeszcze musi mu oddać swój pokój! Zachowanie Yusufa nie ułatwia sytuacji. Zamknięty w sobie, małomówny, schowany w pokoju nie jest dobrym towarzyszem zabaw. Jednak z upływem czasu Marta powoli przełamuje dzielącą ich barierę, zbliża się do kuzyna, spędza z nim coraz więcej czasu, co niestety wpływa na jej relacje z koleżankami.Osobą, która najlepiej rozumie odczucia i sytuację obojga jest babcia Marty. To właśnie dzięki starszej pani dzieci zaczyna łaczyć tajemnica.
Nie jest to typowa przedświąteczna lektura. Porusza trudne tematy, jest trochę mroczna, trochę smutna. Jednak w pogoni za światełkami, w natłoku przedświątecznych gadżetów taka pozycja jest wg mnie potrzebna. Po to, żeby dostrzec inne strony życia, inny wymiar świąt.

poniedziałek, 25 listopada 2019

"O tym można rozmawiać tylko z królikami" Anna Hoglund

Wiek: 12+


Zaskoczyła mnie ta książka. Pięknie wydana, w twardej okładce, jakby bajkowej. Raczej obrazowa, więc dla dzieci, bo tekstu bardzo w niej mało. I...taka poważna. Nie-dziecinna.
Królik urodził się 13 lat temu. I chyba od razu tego pożałował. Nie umiał się odnaleźć w tym świecie. Może dlatego, że miał zawsze bardzo dobry słuch. Słyszał wręcz całym ciałem. Często to, co inni chcieli ukryć.
To książka o dojrzewaniu. O poszukiwaniu siebie. Ale też o potrzebie bliskości. O szukaniu miłości. O niedopasowaniu. O nadwrażliwości. Może nawet o obłudzie otaczającego świata?
Tak poważne tematy poruszone są minimalną ilością słów. Ale te słowa, które padają-wystarczają. Są mocne, jasne, zrozumiałe.
Podobnie ilustracje -  rozczarują się ci, którzy lubią wyrazistość, kolory i detale. Tu królują stonowane szarości i pastele, które podkreślają nastrój i wagę spraw. 
To książka trudna. I magiczna.

środa, 20 listopada 2019

"Przygody Astrid - zanim została Astrid Lindgren" Christina Bjork

Wiek: 7+


Przyznam, że tę książkę wypożyczyłam z biblioteki bardziej dla siebie niż dla dzieci;) Uwielbiam książki Astrid Lindgren, a "Dzieci z Bullerbyn" były chyba pierwszą grubą i poważną książką, którą sama przeczytałam w II klasie. Do dziś pamiętam, jak wychowawczyni przyniosła ten żółty, nieduży tomik z biblioteki razem z innymi pozycjami i do dziś tkwią we mnie emocje, z jakimi czytałam o przygodach Lisy, jej braci i przyjaciół.
Dlatego nie mogłam dłużej omijać pozycji będącej tak naprawdę trochę inną formą biografii najbardziej znanej szwedzkiej autorki książek dla dzieci!
Dlaczego innej? Pierwsza część jest przystosowana do młodszego czytelnika. Nie ma tu faktów, dat, są za to opisy zabaw małej Astrid i jej rodzeństwa, pierwszych dni w szkole, przyjaźni, zilustrowane bogato przez Evę Eriksson. Ciekawym dodatkiem są oryginalne, czarno białe zdjęcia z tamtych lat. Po lekturze tej części już wiadomo, że  większość przygód dzieci z Bullerbyn, psot małego Emila, czy metod pracy detektywa Blomkvista zostało "z życia wziętych" :) Nawet dom Pippi wzorowany jest na rzeczywistym budynku:) W tekście pojawiają się znaczniki odsyłające do żółtych stron, na których znajdziemy wyjaśnienie, który fragment jakiej książki inspirowany był danym wydarzeniem.
Druga część to mapy i aktualne zdjęcia miasteczka i okolicy, w której mieszkała Astrid.
Po niej następuje odpowiedź na pytanie: co było dalej, czyli wtedy, kiedy Astrid była już całkiem dorosła, a nawet stara;) Okazuje się m.in., że opowieść o Pippi powstała przypadkiem, w czasie choroby córki pisarki, która domagała się ciągle nowych historyjek o wymyślonej dziewczynce. Co więcej, początkowo żadne wydawnictwo nie chciało wydać Pippi, jako powieści bardzo wywrotowej i niewychowawczej! Astrid Lindgren nie ominęły niestety różne tragiczne wydarzenia, jak śmierć najbliższych:(
Na końcu znajdziemy typową biografię, czyli chronologiczny układ dat i ważnych wydarzeń.
Przeczytałam tę książkę (i obejrzałam) z wielką przyjemnością. Bogatsza w nowe wiadomości na temat autorki, na pewno inaczej będę czytała po raz kolejny jej opowieści o wesołych i beztroskich dzieciach:)

wtorek, 19 listopada 2019

"Niesamowity Wszechświat" Karolina Bąkowska

Wiek: 8+


Dlaczego gwiazdozbiory mają taki a nie inny kształt? Która planeta jest największa? Ile trwa dzień na Marsie, a ile rok na Plutonie? Co to jest kometa?
Na te i wiele innych pytań znajdziemy odpowiedzi w tej dużej, bardzo kolorowej i ciekawie wydanej książce o Wszechświecie.
Dzięki pani Bąkowskiej poznamy też sylwetki wielu astronomów oraz przyjrzymy się przyrządom astronomicznym. 
Obok ciekawych, choć czasem trochę dziecinnych ilustracji (planety z buźkami itp) czytelnik ma możliwość zapoznania się z wieloma  informacjami, często dość szczegółowymi. Jednak przestawione są one w tak przystępny sposób, że łatwo je zapamiętać nawet dziecku. Porównanie wielkości planet do owoców na pewno na długo zapisze w głowie, co jest większe: Wenus czy Ziemia?
Książka może być dobrą "pomocą naukową" w szkole przy okazji lekcji geografii.

poniedziałek, 18 listopada 2019

"Wierzbowa 13" Natalia Usenko, Danuta Wawiłow

Wiek: 5+


Gdy byłam całkiem  mała, mieszkałam w starej kamienicy. Bawiłyśmy się wtedy z przyjaciółką "w windę"- stawałyśmy we wnęce na klatce schodowej i udawałyśmy, że jedziemy windą na górę. Gdy trochę podrosłam i przeprowadziłam się z rodzicami do nowego wieżowca, poznałam całkiem inny klimat-klatki schodowej w bloku;)
W ogromnym, długim  bloku przy ulicy Wierzbowej 13, dzieją się różne dziwne rzeczy. W windzie straszy, w mieszkaniach wieje silny wiatr mimo, że na zewnątrz jest całkiem spokojnie.
A to wszystko dlatego, że kiedyś na miejscu bloku była wieś Wierzbowo, zamieszkana nie tylko przez ludzi, ale i różnego rodzaju diabliki, strzygi, kręćki, nocnice i rusałki. Gdy wieś wyburzono, a na jej miejscu postawiono blok, wszystkie stwory musiały się do niego przeprowadzić. Teraz wyją w kominie, straszą dzieci i gaszą światło w windzie. Ale mimo to są bardzo sympatyczne :)
Książka składa się z dwóch części. Pierwsza, autorstwa dwóch pań: Natalii Usenko i Danuty Wawiłow, to opowieści o mieszkańcach bloku przy ulicy Wierzbowej 13 i ich dziwnych przygodach. Druga, napisana już tylko przez panią Usenko, to przeróbki znanych bajek. Tym razem bohaterami są sąsiedzi z Wierzbowej:) Przeczytamy Bajkę o Strasznej Pisance, opowieść o Babci Ali i czterdziestu złodziejasach, o Królewnie w śpiworze itd:)
Opowieści z Wierzbowej są bardzo zabawne, ubarwione świetnymi ilustracjami. Czyta się je z wielką przyjemnością. Zwłaszcza dzieci znające windy z własnego doświadczenia będą miały sporo radości z tej lektury:)

środa, 13 listopada 2019

"Tajemnica Floriana" Chava Nissimov

Wiek: 10+


Kolejna książka o wojnie dla ciut starszych dzieci. Tym razem pisana przez Żydówkę, ocaloną z Holocaustu przez polską rodzinę.
W Boże Narodzenie jak zwykle Florian czeka na prezent. Mimo, że ma już 11 lat, mimo, że trwa wojna i że odkąd jego starszy brat poszedł na front rodzice zachowują się, jakby wciąż panowała ciemność mimo zapalonej lampy, to chłopiec wierzy, że w te święta jednak dostanie prezent. Jego entuzjazm rośnie, gdy widzi ojca powracającego wieczorem do ich wiejskiej chatki z wielkim workiem na plecach. Jednak szybko przychodzi rozczarowanie. To nie prezenty. W worku ukryta jest mała dziewczynka, 5-letnia Żydówka, Ewa, która teraz ma z nimi mieszkać. Jej mama zapłaciła mnóstwo pieniędzy za ukrycie dziecka. Jeśli mama Ewy nie wróci po wojnie, dziewczynka zostanie siostrą Floriana już na całe życie. Chłopca wcale nie cieszy ta perspektywa. Tym bardziej, że nikt nie może się dowiedzieć o jej obecności, ani koledzy, ani sąsiedzi. Jeśli Florian piśnie choć słówko, Niemcy zabiją i ją, i Floriana, i jego rodziców, a całą wieś spalą.
Tym, co niewątpliwie odróżnia tę książkę od wielu innych o podobnej tematyce jest to, że narratorem jest polski chłopiec, który uczestniczy w ocaleniu Ewy. I brak patosu, brak gloryfikacji poświęcenia. Przez to ta opowieść wydaje mi się bardzo prawdziwa. Bo Florian wcale nie jest zadowolony z tego, że w jego domu ukrywa się Żydówka. On nie ma poczucia misji (przynajmniej na początku). On jest zwyczajnie zły, bo Ewa zajęła jego łóżko, bo przez nią musi spać w sypialni rodziców, bo przez nią nie może wychodzić z domu (boi się, że nie da rady utrzymać tajemnicy), bo nie może zaprosić do domu kolegów, bo czuje się samotny, bo zwyczajnie nudzi mu się w tym domu i w tej samotności! Przez to wszystko dokucza małej, zwala na nią winę za różne wybryki, straszy ją.
Dopiero z upływem czasu jego nastawienie do dziewczynki się zmienia. Zaczyna zauważać, że może ona nie jest taka zła. Powoli zaczyna się tworzyć między nimi więź. 

Piękna, poetycka opowieść o odpowiedzialności, niewinności, miłości, pisana z punktu widzenia dziecka. Niesamowity limat tworzą ilustracje malowane węglem autorstwa Marianny Raskin.

wtorek, 12 listopada 2019

"Ta potworna wojna" Grażyna Bąkiewicz

Wiek: 10+


Uczniowie w klasie pana Cebuli mają wyjątkowo ciekawe lekcje historii. Specjalne ławki przenoszą ich w czasie do okresu, który jest omawiany na lekcji.
Tym razem Witek, Ola, Gruby, Słoniu i inni staną się uczestnikami tragicznych wydarzeń II wojny światowej. Mają znaleźć odpowiedź na pytanie: co powstrzymało Hitlera przed podbojem całego świata? Przy okazji Witek zaprzyjaźnia się z żydowskim chłopcem i jest obserwatorem rygorystycznego wychowania młodych Niemców, wśród których jest Heinrich, kolega Szymchy... Uczniowie mają też możliwość uczestniczenia w szukaniu skrytki dla słynnego obrazu.
Moim zdaniem książka jest odpowiednia dla dzieci trochę starszych. Autorka przedstawia prawdę o wojnie w Polsce, nie pomija dramatycznych scen. Przekazuje sporo wiedzy historycznej, a tekst sfabularyzowanej opowieści przeplata się z krótkimi scenkami w postaci komiksu.
Ta potworna wojna bardzo spodobała się 11-latkowi, ale i na mnie zrobiła wrażenie. To chyba jedna z najlepszych współczesnych książek historycznych dla dzieci.

piątek, 8 listopada 2019

"Mały atlas zwierzaków Ewy i Pawła Pawlaków"

Wiek: 3+


To kolejna prześliczna książka, która w ostatnich dniach trafiła w moje ręce. Jej największym atutem są ilustracje. Niebanalne. Sympatyczne zwierzaki zamieszkujące podwórko czy las ukazane są jako wycinanka ze szmatek, akwarela, dziecinny rysunek, zdjęcia....Niektóre prace wręcz pociągają rękę, by pogłaskała stronę, przekonana, że poczuje miękkość futerka czy strukturę tkaniny.
Tekstu w tej książce jest niewiele, ot kilka ciekawostek na temat każdego zwierzaka. Ale można ją oglądać, oglądać i oglądać...Z niesłabnącym zachwytem dla pomysłu, wykonania.
Sztywne tekturowe karty nie zniszczą się tak szybko w małych, zwinnych rączkach czytelnika:)
Ta książka to po prostu rarytas:) Smakowity kąsek do tegorocznego worka Mikołaja :D

czwartek, 7 listopada 2019

"Marzi. Hałasy dużych miast" Marzena Sowa, Sylvain Savoia

Wiek: 10+


Komiksowa opowieść o Polsce lat 80-tych, widzianej oczami dziewięcioletniej dziewczynki.
Cykl składa się z kilku części, ta jest druga. Autorka opowiada o latach przed upadkiem komunizmu. Marzi przeżywa stan wojenny, jest świadkiem działalności Solidarności. Jej rodzice są zaangażowani w politykę, tata bierze udział w strajkach itp. Dziewczynce udziela się nastrój niepokoju, ale i nadziei na lepsze jutro.
Książka jest świetną lekcją historii dla dzieci, które już wiedzą, co to był komunizm, co się wtedy działo w Polsce. Młodsi czytelnicy mogą mieć problem ze zrozumieniem wielu scenek. Dla dorosłych to okazja do wspomnień z dzieciństwa:) Autorka nie zapomniała nawet o serialu "Niewolnica Isaura"! Jako, że w latach 80-tych byłam jeszcze dość mała i na wiele spraw nie zwracałam uwagi, dowiedziałam się z komiksu także różnych ciekawostek, jak choćby to, że dzieci wycinały z opakowań kody kreskowe, by potem odkupili je Niemcy i dzięki temu miały być uzbierane pieniądze na zagraniczną operację kolegi Marzi.
Rysunki, które troszkę kojarzyły mi się z japońskimi kreskówkami, wykonane są bardzo szczegółowo, oddają świetnie nastrój opowieści.

środa, 6 listopada 2019

"Drzewa" Piotr Socha, Wojciech Grajkowski


Ta książka jest po prostu ogromna! Najlepiej ją czytać/oglądać na podłodze lub leżąc na łóżku, bo trzymanie w ręku nie jest zbyt wygodne;)
Ta książka jest bajecznie kolorowa! I po prostu piękna:)

"Drzewa to największe organizmy żyjące na Ziemi. U stóp gigantycznej sekwoi człowiek czy choćby i najwyższa żyrafa wydają się zupełnie mali. (...) Imponujący bywa również wiek drzew. Niektóre gatunki dożywają setek albo nawet tysięcy lat! (...) Wiekowy dąb pamiętający czasy przed narodzinami naszego pradziadka ma duże szanse przeżyć nasze prawnuki. (...)
Drzewa pokazują, że natura ma niezwykłą moc, dzięki której z maleńkich nasionek wyrastają wysokie i potężne rośliny."

Jak wygląda drzewo każdy wie. Nie każdy jednak ma świadomość, jak różnorodne są te rośliny, jak wygląda nietypowy przekrój pnia oraz to, że pień banana to tak naprawdę...jego opadłe liście! W szkole uczą dzieci o podstawowych funkcjach korzenia -  jest on odpowiedzialny za trzymanie rośliny w glebie oraz pobieranie substancji odżywczych. Pewnie niewielu z nas ma świadomość, jak trudne jest przebijanie się korzenia przez ziemię i że w celu ułatwienia tego procesu komórki są pokryte odpowiednią substancją. Jednak korzenie pełnią też wiele innych funkcji, nie tylko pod- ale i nadziemnych!
W tej niesamowitej książce znajdziemy mnóstwo podobnych ciekawostek. Ile lat liczy sobie najstarsze drzewo, ile metrów najwyższe, co to są endemity itd.
Ale nie zapominajmy, że drzewo służy człowiekowi nie tylko jako roślina produkująca tlen i dająca cień w upalne dni;) Autorzy opowiadają też o tym, co powstaje z drewna  i jak ludzie je wykorzystują po jego ścięciu.
To arcyciekawa lektura zarówno dla malucha, który skupi się na przepięknych tablicach z ilustracjami,  dla ucznia, który już przeczyta krótkie teksty, jak i dla rodzica, który na pewno dowie się wielu nieznanych sobie faktów.

wtorek, 30 lipca 2019

"Mazurscy w podróży. Bunia kontra fakir" Agnieszka Stelmaszyk

Wiek: 9+


Do tej pory znaliśmy panią Stelmaszyk z rewelacyjnych "Kronik Archeo". Dlatego, gdy przeczytałam o ukazaniu się pierwszego tomu nowej podróżniczo-przygodowej serii, zamówiłam go bez wahania. Czy zaspokoił moje oczekiwania? Chyba nie do końca.
Tym razem głównym bohaterem jest jedenastoletni Jędrek Mazurski, który wyrusza w podróż samochodem po Europie z rodzicami, nieco starszą kuzynką Mercelą i szaloną babcią zwaną bunią. Celem jest Hiszpania, jednak po drodze rodzina chce zwiedzić kilka miejsc w różnych krajach: we Francji, Włoszech, Austrii i Polsce.
Podróż jest dość forsowna, wiele godzin spędzonych w samochodzie trochę nuży młodzież. Do tego upał daje się we znaki, a każdy chciałby zwiedzić coś innego, jego interesującego.
Już na samym początku Jędrek i bunia są świadkami pewnego oszustwa w wykonaniu dziwnego lewitującego fakira i jego szajki. Od tej pory fakir pojawia się w kolejnych miejscach pobytu rodziny Mazurskich. Nie daje to spokoju Jędrkowi i wreszcie, już w Polsce, okazuje się, że intuicja go nie zawiodła i rzeczywiście dziwna grupa zamieszana jest w kryminalną działalność.
 W książce jest wszystkiego po trochu: relacji z podróży, opisów zwiedzanych miast, wraz ze szczegółami architektonicznymi i historycznymi, wątku kryminalnego a nawet miłosnego! I to  zaskakująco Amor dopadł nie młodzież, a sędziwą bunię;)
Co mi się nie spodobało: miałam wrażenie, że autorka próbowała trochę na siłę, trochę "na szybko" upchnąć w książce jak najwięcej. Z tego powodu każdy wątek, każdy temat jest potraktowany jakoś tak po macoszemu. Do powieści zakradł się chaos. Jest tego po prostu za dużo. Z jednej strony mamy dokładną relację, co Jędrek jadł na każdy posiłek (nawet mój jedenastolatek zauważył, że oni ciągle chodzą po restauracjach i jedzą...), z drugiej: o ważnych miejscach w Wenecji czy Francji jest wspomniane bardzo pobieżnie. Przyznaję, na końcu każdego rozdziału znajdują się opisy istotnych i polecanych do zwiedzenia obiektów, ale za to jest to zrobione w sposób tak encyklopedyczny, że młodszy czytelnik, znużony suchymi faktami, szybko pominie te wstawki.
Kolejna rzecz: wątek kryminalny. Oj, w porównaniu z Kronikami wypada tu bardzo blado...A mogłoby być tak ciekawie! Fakir  tylko na chwilę, niespodziewanie, raz tu i raz tam, za to na końcu nagle wybucha afera, policja, chwila ciekawej akcji i...już po wszystkim:( Pozostaje duży niedosyt...
Romans buni z pewnym Hiszpanem - w pewnym momencie nabiera kolorów, by za chwilę znów okazać się słomianym ogniem. I znów zaskakujący finał, wręcz mało realny: dowiadujemy się, czemu zakochany nie stawił się na randce i w jaki dziwny sposób odnalazł bunię w dalekim kraju. Mojemu synowi nasunęła się szybko pewna trafna myśl: czy bunia znała aż tak dobrze hiszpański, by dogadywać się z łatwością z obcokrajowcem? Moje dziecko wie, jakich trudności nastręcza brak znajomości języków obcych;) Niestety, w książce ani razu nie pada informacja co do poziomu wiedzy w tej dziedzinie ani buni, ani reszty rodziny;)
W tej krótkiej powieści jest tyle wątków, że mogłoby ich wystarczyć na kilka ciekawych książek. Wtedy mogłyby być satysfakcjonujące. Jak Kroniki, w których każdy tom dotyczy innego kraju i innej zagadki kryminalnej.
Jednym słowem, Mazurscy trochę mnie rozczarowali...
Dużym plusem była zbieżność krajów i miejsc zwiedzanych przez Mazurskich z tymi, w których my byliśmy w ostatnim czasie:) Z ciekawością czytaliśmy spostrzeżenia pani Stelmaszyk i porównywaliśmy ze swoimi. Miło oglądało się też dołączone do tekstu zdjęcia, by przypomnieć sobie szczegóły naszych podróży:)

środa, 24 lipca 2019

"Teatr niewidzialnych dzieci" Marcin Szczygielski

Wiek: 12+


Lubie książki pana Szczygielskiego. Są z reguły nietypowe, bardzo ciekawe. Niektóre mocno nierealne, niektóre z pogranicza horroru. Inne, jak "Teatr niewidzialnych dzieci" opisują zwyczajne życie, jednak w sposób niezwyczajny.

Michał wychowuje się w domu dziecka na Śląsku. Jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy miał 3 lata. Teraz ma prawie 11 i całkiem poukładane, choć niezbyt piękne życie. Ma przyjaciela i ukochaną "ciocię" Jolę.
Jest rok 1980, głęboki PRL i narodziny "Solidarności" wyzierają z powieści na każdym kroku.
Wszystko się zmienia, gdy Kiwaczek w czasie wakacji wraca do rodziny, a ciocia Jola dostaje inną pracę na drugim końcu Polski. Michał wpada w depresję, traci kontakt z rzeczywistością. Po pobycie w szpitalu zostaje przeniesiony do kameralnego domu dziecka pod Lublinem. Wraz z nim trafia tu zwariowana Sylwia-urodzona aktorka. Dzieciaki zakładają teatr, a pierwsza premiera ma być w niedzielę, 13 grudnia 1981 roku...
Wybuch stanu wojennego krzyżuje jednak plany. Nie na długo.Młodzi aktorzy postanawiają wystawić sztukę na placu w Lublinie. Treść przedstawienia, wymyślona przez Michała, jest przez dorosłych rozumiana zupełnie inaczej, niż było zamierzeniem reżysera. Wśród widowni powstaje niesamowita atmosfera, jednak szybko pojawia się ZOMO...
Psychologiczne studium życia w domu dziecka, opisy emocji i relacji to jedna warstwa powieści. Druga to kontrast między komuną i Solidarnością, restrykcjami i wolnością. Szczygielski po mistrzowsku opowiada o realiach początku lat 80-tych, swoje poglądy przemyca bardzo dyskretnie.
Tak naprawdę nie wiem, czy głównym tematem powieści jest życie osieroconego dziecka (I część to dokładna opowieść o Michale) czy walka o wolność (II część). W każdym razie książka jest rewelacyjna!

poniedziałek, 22 lipca 2019

"Syn złodziejki" Grażyna Bąkiewicz

Wiek: 13+

Zaczyna się dość niepozornie, żeby nie powiedzieć: nudnawo. Jakoś tak nie do końca wiadomo, o co chodzi, są jakieś aluzje, niedopowiedzenia, ale brak konkretów. Wraz z przeczytanymi stronami zaczyna się kształtować obraz sytuacji: piętnastoletni Hieronim Wróbelek (nienawidzący notabene swojego imienia...) ucieka z kolejnej rodziny zastępczej w Anglii, by w Polsce spotkać się z matką w swoje urodziny i sprawdzić, czy ta o nich pamięta. Wydawałoby się, że to wstęp do jakiejś ckliwej opowiastki. Nic bardziej mylnego. Zofia, matka Hieronima jest złodziejką. I to nie zwyczajną, ale szefem łódzkiej mafii! Dużo później wyczytamy, że to właśnie jej grupa przestępcza była zaangażowana w sławną kradzież dzieł sztuki.
Po przybyciu do ojczyzny, Hieronim kieruje swe kroki do ogromnej dziupli mafii, gdzie spodziewa się dowiedzieć czegoś na temat miejsca pobytu matki. Wiadomość o swojej wizycie postanawia przekazać w sposób wielce niecodzienny: z chronionego placu kradnie tira pełnego towaru i tarasuje nim ulicę. Szybko okazuje się, że tir był własnością konkurenta Zofii, który swego czasu należał do jej "podwładnych". Hieronim pakuje się w niezłe kłopoty.Niestety, sprowadza też kłopoty na swą matkę...W ten sposób rusza lawina przygód, niesamowitych zbiegów okoliczności, pościgów, napadów itp.Niezła gratka dla miłośnika lekkich powieści sensacyjnych.
Jednak "Syn złodziejki" to wg mnie przede wszystkim portret psychologiczny samotnego, porzuconego, niekochanego nastolatka:( Tak naprawdę Hieronim miał się nigdy nie urodzić. Jego matka go nie chciała, próbowała usunąć ciążę, ale się nie udało. Tylko ojciec cieszył się na wieść o dziecku, ale co z tego,kiedy zginął zanim chłopak się urodził...Gdy Hieronim pojawił się na świecie, od razu został porzucony. Matka odnalazła go w sierocińcu po trzech latach tylko dlatego, że był jej chwilowo potrzebny...Ale tylko chwilowo, gdyż szybko wylądował w kolejnym domu dziecka, a potem często zmieniał rodziny zastępcze. Było to konieczne ze względów bezpieczeństwa. Gdy tylko policja lub mafia dowiadywały się o miejscu jego pobytu, matka szybko znajdowała kolejnych opiekunów. Jak sam określa, w niektórych domach był tylko tyle, żeby nauczyć się na pamieć drogi do toalety... Więc może jednak go kochała na swój sposób, jeśli tak dbała o jego bezpieczeństwo?
Teraz Hieronim mieszka w krzakach na podwórku pewnej młodej pary, której synek zginął w wypadku dwa lata wcześniej. Chłopak jest ciągle głodny, brudny, rana na głowie nie goi się, aż doprowadza do zakażenia organizmu. Marzy o ciepłym posiłku, rodzicach,z którymi mógłby pogadać o minionym dniu, a nawet o ...misiu. Wie, że nie może na nikogo liczyć, że musi być twardy. Zaprzyjaźnia się ze starszą panią z sąsiedztwa. Jednak nic tu nie jest przypadkowe, a poznawane osoby okazują się w różny sposób powiązane z życiem Hieronima...
Powieść czyta się szybko i ciekawie, wartka akcja pewnie tym bardziej wciągnie młodzież. Mnie irytowały chwilami mało realne scenki, grubymi nićmi szyte zbiegi okoliczności. Zastanawia mnie, czy rzeczywiście z taką łatwością chłopak mógł się dostawać do domu Marty, włamywać do jej komputera. Czy można tak szybko kupić bilet na lot z Londynu do Polski? Być może młody czytelnik nie zwróci uwagi na takie szczegóły;) Na moich ustach nie raz gościł uśmieszek powątpiewania;)
Za to nie raz smutek i współczucie ściskały za gardło, gdy czytałam o życiu Hieronima:(
Ciekawy jest obraz łódzkiej mafii, afera z kradzieżą dzieł sztuki. Ten wątek może stać się punktem wyjściowym do poszukiwań dla dociekliwych detektywów:)

wtorek, 16 lipca 2019

"Detektyw Blomkvist" Astrid Lindgren

Wiek: 9+


Niezawodna Astrid Lindgren tym razem w powieści dla nieco starszych dzieciaków.
Trzynastolatek Kalle marzy o tym, żeby w przyszłości zostać sławnym detektywem. Niestety, nikt z mieszkańców miasteczka nie wierzy w jego umiejętności; jest raczej obiektem drwiny kolegów.
Kalle, wraz z przyjaciółmi Evą Lottą i Andersem są członkami Białej Róży i w wolnym czasie, w wakacje toczą zacięte wojny z Czerwonymi Różami.
Pewnego dnia w odwiedziny do Evy Lotty niespodziewanie przyjeżdża dawno nie widziany wuj Einar. Kalle szybko zauważa, że mężczyzna zachowuje się podejrzanie. Mimo, że nikt mu nie wierzy, podejmuje śledztwo na własną rękę. Obserwacje naprowadzają go na trop afery kryminalnej. Wreszcie Kalle może się wykazać! Pomaga policji w ujęciu groźnych przestępców i staje się sławny!
Zarówno dzieciom jak i dorosłym szwedzka pisarka kojarzy się głównie z gromadą z Bullerbyn i rudowłosą Pippi. Jetem jednak przekonana, że młodzi bohaterowie tej powieści zasilą szeregi ulubionych postaci stworzonych przez Astrid Lindgren:)
Poczynania detektywa Blomkvista trzymają w napięciu i nie pozwalają za szybko odłożyć książki. Równocześnie beztroskie wakacje dzieciaków w małym szwedzkim miasteczku tchną klimatem znanym już czytelnikom innych powieści tej autorki.
Jednym słowem: warto poznać Kallego i jego przyjaciół. A my już czekamy na kolejne spotkanie z nimi w drugim tomie:)

poniedziałek, 15 lipca 2019

"Uciekinierzy" Tomasz Trojanowski

Wiek: 8+


Wszystko zaczęło się bardzo niepozornie. Pani Florczakowa uszyła swojej pupilce Kropce kubraczek za zimę, którego mała ratlerka szczerze nienawidziła...Gdy wybrały się na pierwszy spacer w nowym odzieniu, Kropka nagle stanęła pod drzwiami jednego z mieszkań, zaczęła warczeć, a ze środka dały się słyszeć krzyki i strzelanina! Nie wiadomo, kto uciekał szybciej, pani Floczakowa czy Kropka...Ta pierwsza oczywiście nie omieszkała zadzwonić na policję z informacją, co się dzieje w spokojnym dotąd bloku...
A w centrali policji, w biurze Inspektora i jego Sekcji Specjalnej, akurat tego listopadowego dnia Podinspektor znalazł w zamrażalniku...Pingwina w Kasku! A może to jednak nie pingwin a Borsuk w Kasku? Jednak w obliczu alarmowego telefonu od pani Florczakowej dziwne znalezisko chwilowo odeszło na dalszy plan...
Inspektor,jak się wydawało, dość szybko rozwikłał zagadkę dziwnych strzałów w mieszkaniu nr 115, po burzliwej acz szybkiej akcji. Jednak to nie koniec dziwnych zdarzeń! Okazało się, że chwilę po wyjściu policjantów Frankowi zginął telewizor! I nie tylko jemu!

Świetna,pełna humoru i przygód, niebanalna książka dla  dzieciaków w wieku połowy podstawówki ;)

piątek, 7 czerwca 2019

"Sposób na Elfa" Marcin Pałasz

Wiek: 8+


Pan Marcin (sam autor, bo to opowieść autobiograficzna;) ) i jego syn Młody nigdy nie mieli psa i zawsze o nim marzyli. Przeprowadzka do nowego mieszkania w pobliżu lasu i łąk, czyli idealnych miejsc na spacery, staje się świetnym pretekstem do zaadoptowania czworonoga! Miłość od pierwszego wejrzenia uderza w ich serca na widok zdjęcia w internecie. To ON, Elf!
Powiększenie się rodziny zawsze jest na początku ekscytujące i pełne niespodzianek. W tym przypadku również tak było;) Trzeba się nawzajem poznać, dograć...A w tle pierwsze uczucie Młodego i wścibska sąsiadka zatruwająca życie nowym lokatorom...A nawet grasujący po osiedlu rzezimieszek!

Pełna humoru i luzu opowieść ma jeden niezaprzeczalny atut: narratorów jest dwóch! To sam autor i..pies opowiadają o codziennych sytuacjach z całkiem różnych perspektyw:)

Czyta się bardzo przyjemnie:) Właściciele psów na pewno uśmiechną się czytając o niejednej sytuacji z udziałem czworonoga, którą sami przeżyli. Z zaciekawieniem poznają też punkt widzenia zwierzaka;) Tych, którzy o kudłatym przyjacielu marzą, być może lektura zachęci do odwiedzin w najbliższym schronisku dla zwierząt;)

piątek, 31 maja 2019

"Wyspa mojej siostry" Katarzyna Ryrych

Wiek: 10 +




Przyznam, że mocno zmyliła mnie okładka książki. Patrząc na nią, byłam przekonana, że to prosta opowieść dla młodszych czytelników. Jakież było moje zaskoczenie, gdy zaczęłam czytać! Zdecydowanie jest to powieść dla starszych dzieci. Nie bez powodu otrzymała nagrodę w II Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren w kategorii wiekowej 10-14 lat.

Zaczyna się wzruszającym listem narratorki-Marysi do jej starszej-młodszej siostry Pippi.
Pippi jest inna. Duża, gruba, jej niezdarne palce nie radzą sobie z zapięciem guzików, a niesforne rude włosy trudno rozczesać i zapleść w warkoczyki. Mówi niewyraźnie, a każde słowo ma dla niej tylko jedno, konkretne znaczenie. Za to Pippi świetnie gotuje i potrafi wszystko zapamiętać, jakby w głowie miała komputer. I nauczyła swoją młodszą siostrę tylu rzeczy, jak choćby sikać do nocnika!
Mysia uwielbia starszą siostrę. Chce, żeby razem chodziły do szkoły, choć już po pierwszych lekcjach okazuje się to niemożliwe. Ale miejsce w ławce koło Marysi zawsze pozostanie puste, zarezerwowane dla Pippi.

Wraz z upływem lat Marysia coraz częściej uświadamia sobie, że Pippi mieszka na innej wyspie, bezludnej. Nikt ze świata nie chce tam dotrzeć, nie chce jej poznać, ludzie boją się inności. A Pippi boi się świata. Wszystko ma być uporządkowane, przewidywalne, każda zmiana powoduje zachwianie bezpiecznej stabilizacji.
Marysia dorasta, dojrzewa, zmienia się. Za szybko jak dla Pippi.
I jest jeszcze tata. Mama dziewczynek nie żyje od bardzo dawna. To tata zajmuje się córkami i świetnie sobie z tym radzi. Jednak czy i on nie czuje się samotny na swojej wyspie? Niestety, żadna kobieta nie zechciała związać swojego życia z Pippi...
Gdy zachowanie Pippi staje się niebezpieczne dla otoczenia, zapada decyzja o wysłaniu jej do "sanatorium", w którym nauczy się samodzielności i wszystkiego, co będzie jej potrzebne, gdy zabraknie kiedyś taty. Dopiero tam wyspa Pippi zaczyna się zaludniać, osobami podobnymi do niej.
A w domu robi się pusto. Pewne etapy nieuchronnie się kończą, by inne mogły się zacząć.

 Opowieść Marysi jest bardzo wzruszająca. To obraz dojrzewania, życia w rodzinie z osobą niepełnosprawną. Przejścia od całkowitej, niewinnej, dziecięcej akceptacji do świadomości "inności", do pytań "dlaczego" i "co dalej". Przejścia z etapu, na którym starsza siostra była całym światem i oparciem młodszej, do potrzeby "oderwania się". Każdy mógł przejść mostem prowadzącym do świata tej małej rodziny. Jednak nikt nie chciał tam wchodzić. A Marysia, Pippi i ich tata tak naprawdę do "normalnego" świata wstępu nie miały. Przyszedł moment trudnej decyzji, która  umożliwiła inne życie...

Autorka pięknie mówi o inności. Oswaja czytelnika z tym tematem. Pokazuje, że na bezludnej wyspie, zamieszkanej tylko przez osobę niepełnosprawną, nie ma żadnych potworów, a tylko drugi człowiek. Istota, którą tak trudno poznać....

Książka jest pięknie wydana, napisana językiem wręcz przypominającym muzykę. Czytałam ją już dwa lata temu. A dziś po raz kolejny zdjęłam z półki, by znaleźć się w świecie Pippi i Mysi. Emocje wciąż te same...Pozostawia czytelnika w zadumie i ciszy na długo po przewróceniu ostatniej kartki...

piątek, 24 maja 2019

"Krzysztofa Pączka droga do sławy" Anna Onichimowska

Wiek: 8+


Tytułowy czwartoklasista, Krzysztof Pączek, marzy o tym, by być sławnym. Nie - zdobyć chwilową popularność zrobieniem czegoś ekscytującego, o czym wszyscy szybko zapomną, ale prawdziwą sławę. Nie wie jeszcze, którędy jego droga miałaby wieść. Może zostanie autorem pięknej rzeźby, albo obrazu? Na razie próbuje swoich sił w pisaniu pamiętnika. Po pierwsze, może dzięki temu zostanie sławnym pisarzem? A po drugie-kiedy już będzie sławny, wszyscy będą z zapartym tchem czytać jego pamiętniki :)
Oczywiście najłatwiej opisywać swoją codzienność. I to też czyni Krzysztof Pączek. Opowiada na stronach pamiętnika o rodzinnych wydarzeniach, tych zaskakujących (jak pojawienie się nowego dziadka i to w dodatku Węgra!), albo trudnych (przedłużające się malowanie mieszkania...), o szkolnej rzeczywistości.
Dzieciństwo autora pamiętnika przypadło na przełom lat 70-tych i 80-tych XX wieku. Na pewno dla wielu rodziców będzie to lektura sentymentalna, dzięki której powspominają czasy, kiedy na mapie Europy była jeszcze Czechosłowacja, a dżinsy stanowiły marzenie większości nastolatków...
Książka bardzo sympatyczna, z dużą dawką humoru:) Mimo upływu lat nie "zakurzyła się" zbyt mocno :) Okazuje się, że problemy z rodzeństwem, ze szkołą i z rodzicami nie zmieniają się z pokolenia na pokolenie;)

czwartek, 23 maja 2019

"Szczekająca szczęka Saszy" Ewa Grętkiewicz

Wiek: 9+


Karol (tak naprawdę Karolina) zawsze chciała być chłopcem. Ma starszą, mocno irytującą swoimi zachowaniami siostrę, wiecznie odchudzającą się mamę i zapracowanego tatę. Pewnego dnia przy kolacji w  rodzinie wybucha bomba: za jakiś czas dziewczyny będą miały brata! Jednak to nie mama jest w ciąży, a w odwiedziny na rok przyjedzie kuzyn z Białorusi!
Sasza okazuje się całkiem sympatycznym i wesołym, przystojnym chłopakiem. Jednak w szkole Karol, do której ma chodzić przez ten rok, wzbudza nie tylko pozytywne reakcje...Nie raz staje się obiektem docinek i złośliwości ze względu na swoje pochodzenie i specyficzną wymowę...
Sasza bardzo aktywnie uczestniczy w życiu rodzinnym, ba, próbuje zarobić trochę pieniędzy na swoje wydatki, a Karol chętnie mu towarzyszy w czasem nietypowych zajęciach;) Życie z takim bratem nabiera nowych kolorów, a codzienność staje się pełna komicznych sytuacji.
To książka, która jednak nie tylko bawi, ale i pobudza do refleksji. Zwłaszcza dziś, kiedy temat uchodźców czy ogólnie obcokrajowców jest tak kontrowersyjny i gorący. Z lekkim dydaktyzmem autorka odnosi się do tematu inności i tolerancji. Ale przy tak  dużej dawce humoru ten dydaktyzm jest lekkostrawny;)

środa, 22 maja 2019

"Wiktorio, I love you" Maja Hjertzell

Wiek: 9+


Kiedy przeczytałam na okładce, że to książka o przyjaźni z bibliotekarką, wiedziałam, że muszę ją poznać! Mimo, że okładka sama w sobie zbyt urokliwa nie jest;) A ostatecznie przekonałam się, że nie chodzi w niej wcale o "zarażenie" miłością do książek i zawód Wiktorii nie jest wcale aż tak znaczący;)
Główną bohaterką opowieści jest dziewięcioletnia Linn, wychowywana przez dość apodyktyczną matkę. To mama narzuca córce, na jakie zajęcia powinna uczęszczać, czym ma się interesować i z kim przyjaźnić! W ogóle nie słucha, co Linn ma do powiedzenia na temat własnego życia i wyborów, jakich chce dokonywać...Niestety, dziewczynka nie spełnia żadnych oczekiwań matki, nie lubi dziewczyn ze swojej klasy, typowo dziewczyńskie zajęcia ją nudzą, a już na pewno nie ma ochoty na przyjęcie urodzinowe, które wymarzyła sobie mama! Do kompletu ginie ukochany kot...Czy życie musi być tak paskudne? :(
Pewnego dnia na podwórko przed domem Linn wjeżdża nietypowy pojazd-książkobus. To mobilna biblioteka, prowadzona przez Wiktorię. Tajemnicza kobieta, budząca swym zachowaniem niechęć wśród sąsiadów, szybko staje się najlepszą przyjaciółką Linn. Wreszcie w życiu dziewczynki pojawia się ktoś, kto chce wysłuchać, o czym myśli, marzy, czego chce!
Relacje Wiktorii z innymi dorosłymi zmieniają się diametralnie, gdy pewnej nocy w domu zamieszkanym m.in. przez Linn i jej mamę wybucha groźny pożar. To bibliotekarka udziela pomocy pogorzelcom, a co ważniejsze - staje się wspaniałym mediatorem między Linn i jej mamą. Młoda kobieta wreszcie zaczyna rozumieć, ile znaczy dla niej córka, taka, jaka jest.
W międzyczasie w tle przesuwają się różne problemy dorosłych: konflikty sąsiedzkie, nieporozumienia  damsko-męskie i sposoby ich rozwiązywania, przedkładanie  relacji z przyjaciółkami nad te z córką itp.
To książka nie tylko dla dzieci. To też ważna i trudna lekcja dla niejednego rodzica. Iluż z nas, dorosłych, zobaczy w zachowaniu matki Linn swoje głęboko ukrywane, nawet przed samym sobą, wady...Głos Linn może stać się głosem niejednego niesłyszanego dziecka. Tego, z którego potrzebami tak naprawdę się nie liczymy, któremu projektujemy przyszłość, aranżujemy codzienność bez pytania o zdanie i o zgodę...
Opowieść napisana jest prosto, dzięki czemu nadmiar wydarzeń czy kwiecisty styl nie przesłaniają głównego przesłania.

wtorek, 21 maja 2019

"Mówcie mi Bezprym" Grażyna Bąkiewicz

Wiek: 9+


"Jest jesień 999 roku".
Tak zaczyna się powieść dla starszych dzieci, która przenosi nas w czasy polskiego Średniowiecza, na dwór Bolesława Chrobrego.
Bezprym nie jest powszechnie znaną postacią historyczną. Nie stoi w jednym szeregu z dziadem Mieszkiem, czy ojcem Bolesławem. Dlaczego? Przecież to on był najstarszym synem. Dlaczego więc królem został jego młodszy, przyrodni brat Mieszko Lambert?
"Bezprym to ktoś bez prymu, bez pierwszeństwa". Tak wyjaśnia imię księcia autorka. To ktoś, kto mimo starszeństwa nie ma szans na dziedziczenie tronu i korony. Takie imię w ustach młodszego brata brzmi jak obelga. Mimo, że to Bezprym jest wychowywany na woja, a Mieszko na mnicha, wątpliwości nie opuszczają starszego chłopca.
Narratorem opowieści jest sam Bezprym i to z jego punktu widzenia poznajemy relację z okresu dorastania. Niełatwy to był dla niego czas, jak dla każdego dojrzewającego chłopaka. Brak opiekuńczej, wspierającej matki, macocha hołubiąca swojego synka, ojciec zajęty sprawami państwa - potęgowały samotność i nie ułatwiały życia. Na porządku dziennym były kłótnie, złośliwości, dokuczanie sobie braci, zbliżonych wiekiem, ale tak różnych charakterologicznie. Bezpryma pocieszały jedynie marzenia o tym, że kiedyś stanie się dzielnym wojownikiem i władcą kraju...
Czytelnik odbywa podróż w czasie, obserwuje codzienne życie na dworze Bolesława Chrobrego, problemy polityczne,  jest świadkiem ważnych wydarzeń historycznych.
Książka napisana jest ciekawie, przystępnym, współczesnym językiem.
Warta polecenia dzieciom, które już znają nieco historię. Będzie im łatwiej zrozumieć akcję i opisywane wydarzenia. Na pewno zainteresuje miłośników dawnych dziejów, a tych, którzy niechętnie chodzą na lekcje historii w szkole być może zachęci do bliższego poznania tego przedmiotu.

wtorek, 14 maja 2019

"Czarna, Klifka i tajemnice z dna morza" Barbara Gawryluk

Wiek: 9+


Dawno nie czytałam tak ciekawej książki dla starszych dzieci (lub młodszej młodzieży ;) ). Wielowątkowa, przygodowa, ze szczyptą edukacji, psychologii. I bardzo "życiowa!
Rodzice Ivana rozwodzą się. Nagle. A przynajmniej chłopak niczego się nie spodziewał. Po prostu pewnego dnia tata zniknął z domu wraz z walizką swoich rzeczy i komputerem. Ivan ma o to do ojca straszny żal, czuje się porzucony, oszukany. Nie chce z tatą rozmawiać ani się spotykać.
Niestety, sytuacja rodzinna rzutuje na zachowanie chłopaka, także w szkole. Gdy wdaje się w bójkę w obronie dobrego imienia koleżanki, zostaje zawieszony w prawach ucznia, a potem, jako rekompensatę dyrekcja proponuje specjalny program wychowawczy-pomoc w schronisku dla zwierząt. Ivan przyjmuje "karę" niezbyt chętnie, jednak nie ma wyjścia...Niestety, dość szybko dochodzi w schronisku do wypadku, co uniemożliwia kontynuację programu. Ivan zdążył już zżyć się z uroczą pudlicą. Na szczęście mama proponuje, by suczka zamieszkała z nimi!
W ten sposób Czarna i Ivan stają się nierozłącznymi przyjaciółmi.
Na jednym z długich spacerów Czarna znajduje na klifie malutką foczkę. Dzięki znajomości ze studentem, który wynajmuje pokój u mamy Ivana, zwierzątko udaje się uratować. Klifka (bo została znaleziona na klifie) najpierw jest poddana leczeniu w ośrodku w Helu, a następnie wypuszczona do morza. Nowoczesne rozwiązania techniczne pozwalają Ivanowi śledzić trasę jej wędrówki.
Chłopak zaprzyjaźnia się z Nikolą, w obronie której stanął w szkole. Poznaje jej dziadka. Starszy pan pływał kiedyś po morzach, co jest skrytym marzeniem Ivana. Niestety, rodzinna tragedia sprawia, że mama nie pozwala mu się nawet zbliżać do wody....Pewnego dnia podczas wizyty w antykwariacie Ivan z przyjaciółką znajdują stary list z czasów II wojny. Jego nadawca zawiadamia narzeczoną o zmianie swoich planów i zakończeniu znajomości...Jednak list nigdy nie dotarł do adresatki...Młodzi ludzie, z pomocą dziadka postanawiają odnaleźć tajemniczą kobietę. Muszą wyruszyć w podróż na szwedzką wyspę!

Książkę czyta się naprawdę świetnie! Nie pozwala się nudzić nawet przez chwilę!
Wewnętrzne strony okładki przedstawiają mapę podróży Ivana oraz miejsca, które odwiedzał na polskim wybrzeżu.
Przy okazji ciekawej lektury można się dowiedzieć kilku ciekawych rzeczy na temat historii czy życia i ochrony fok. Zaskoczył mnie np. fakt, jak bardzo negatywnie nastawieni są do tych uroczych stworzonek rybacy! Okazuje się, że foki....podgryzają ryby! Nie zjadają ich w całości, ale niszczą, co powoduje, że połowy są dużo mniej opłacalne...

Opowieść oparta jest na prawdziwych wydarzeniach.

wtorek, 26 lutego 2019

"Inny niż wszyscy" Per Nillson

Wiek: 8+



W klasie Dawida są różne dzieci. Wysokie i niskie, grubsze i chudsze, rozbrykane i spokojne. Tylko Oskar jest Inny.Zachowuje się inaczej niż wszyscy. To się da od razu zauważyć, gdy wejdzie się do klasy. Gdy chłopak znika na kilka dni, wychowawczyni przekazuje jego kolegom i koleżankom dziwną wiadomość: Oskar ma zespół Aspergera. To nie jest choroba. Po prostu taki jest. Inny niż wszyscy.
Dawid ma teraz poważne zmartwienie: czy Oskar jest w związku z tym normalny? I czy on, Dawid jest na pewno normalny? Czy nie jest inny niż wszyscy? Zastanawia się nad sobą. I obserwuje innych. Czy to, że różnią się między sobą, jest normalne? Czy jednak nie?
Autor porusza kilka ciekawych tematów. Po pierwsze: dojrzewanie do tego, żeby zacząć zauważać różnice między  ludźmi. Po drugie:  życie osoby z zespołem Aspergera, jej zachowanie i reakcje otoczenia. Po trzecie, jak to zwykle w skandynawskiej literaturze dla dzieci, ważnym elementem jest pierwsza miłość.
Jednak wg mnie każdy z tych tematów został potraktowany bardzo skrótowo, powierzchownie. Zabrakło mi bliższych informacji o tym, jak osoby z zespołem Aspergera postrzegają świat. Zabrakło mi pozytywnych zachowań klasy w stosunku do Oskara. Autor skupił się głównie na wewnętrznych rozterkach Dawida i to głównie na roztrząsaniu pytania: ale czy JA jestem normalny?
Za krótko. Za płytko. To dobry start do rozmów z dzieckiem, do poszukiwania dalszych informacji. Ale sama książka pozostawiła niedosyt.

poniedziałek, 25 lutego 2019

"Piraci Oceanu Lodowego" Frida Nilsson

Wiek: 10+


Zacznę od tego, że zauroczyła mnie okładka tej książki. Jej kolorystyka, tajemniczość. Dopiero potem odwróciłam ją, by zerknąć na opis. Ten wydał się równie obiecujący.
Siri mieszka z młodszą siostrą i tatą na małej wysepce gdzieś na dalekiej północy. Siedemdziesięcioletni mężczyzna nie ma już sił, by pracować tyle, co dawniej i zapewnić dzieciom odpowiedni byt. Dlatego dziewczynki muszą czasem same starać się o jedzenie dla rodziny. Pewnego dnia wypływają łódką na pobliską małą wysepkę, by nazbierać jagód. Gdy Siri odsyła małą Miki, wbrew jej obawom,  na drugą stronę wyspy, by przyspieszyć zbiór, ta nagle znika. Dziewczynka szybko się orientuje, że jej siostrzyczka padła ofiarą kapitana Białej Głowy, który porywa dzieci i zmusza je do niewolniczej pracy w kopalni. Nikt za długo nie wytrzymuje wyzysku, dzieci szybko umierają...
Zrozpaczona Siri wraca sama do domu. Jednak tata działa zbyt opieszale. Dziewczynka postanawia wyruszyć na poszukiwania siostry. Mimo niewiary dorosłych w powodzenie misji, mimo wyszydzenia i ironii ze strony spotykanych marynarzy, Siri nie poddaje się zwątpieniu. Robi wszystko, by odnaleźć piracki statek i dokonać tego, co wszystkim wydaje się niemożliwe-wyrwać Miki ze szponów śmierci. Na swej drodze napotyka różnych ludzi, dobrych i okrutnych, zwierzęta, którym trzeba pomóc i takie, które czyhają na życie człowieka, a nawet trafia na wyspę zamieszkaną przez syreny, w których istnienie nie wierzą dorośli...

Książka pełna jest przygód dziesięciolatki na zamarzniętym Oceanie Lodowym. Opowieść przesiąknięta jest nie raz grozą, nie raz smutkiem samotności. Brak tu infantylności, beztroski dzieciństwa czy radości. Siri jest nad wiek dojrzała. Obserwuje otaczającą ją rzeczywistość i wyciąga bardzo mądre, uniwersalne wnioski. Nie raz zaskoczyła mnie jej postawa.

Dość obszerna powieść godna jest polecenia starszym dzieciom. 

piątek, 15 lutego 2019

"Dziewczynka, która wypiła księżyc" Kelly Barnhill

Wiek: 10+


Co roku mieszkańcy Protektoratu składają w ofierze okrutnej Wiedźmie malutkie dziecko. Z reguły Dzień Ofiary przebiegał z należytą pompą, procesja pod przywództwem Rady Starszych zabierała malucha od rodziców i zanosiła na polanę w lesie. Co się z nim dalej działo, nikt nie sprawdzał. Cały lud był przekonany, że gdyby nie ta ofiara, Wiedźma zniszczyłaby wszystkich. Najstarszy Gherald utwierdzał w tym swoich poddanych. Zastraszonymi ludźmi łatwiej manipulować...
W tym roku wszystko szło na opak...Matka dziewczynki, która została wybrana na ofiarę, wpadła w szał i nie chciała oddać dziecka. Trzeba było użyć siły, a opętaną buntowniczkę bez litości skrępować i uwięzić w Wieży. Okropny bachor wpatrywał się w Gheralda intensywnie i sceptycznie, a na koniec uraczył go złośliwą niespodzianką...To był trudny dzień...
W samym sercu Lasu bardzo stara, przysadzista kobieta również czekała na dzień Ofiary, zwany inaczej Dniem Dziecka Gwiazd. Xan była Wiedźmą. Nie mogła zrozumieć, dlaczego raz w roku jakaś matka porzuca w lesie swoje dziecko, skazując je na pewną śmierć. Xan nie miała zamiaru pozwolić, by maleństwu stała się krzywda. Dlatego każdego roku wyprawiała się do jaworowego kręgu, zabierała porzucone niemowlę i zanosiła na przeciwległy koniec Lasu, do jednego z Wolnych Miast, gdzie ludzie kochali dzieci. Zbliżała się do murów Protektoratu, miejsca pełnego zła i smutku, zaopatrzona w niezbędne akcesoria. Gdy w drodze powrotnej zabrakło jej koziego mleka, Wiedźma karmiła niemowlęta gwiezdnym blaskiem.
Mieszkańcy Wolnych Miast uważali przybycie Wiedźmy za wielkie święto. Przynoszone dzieci traktowali jak błogosławieństwo. Xan wybierała odpowiednią rodzinę dla każdego z Dzieci Gwiazd, a te, otoczone miłością, wyrastały na wspaniałych ludzi.
I w tym roku Xan udała się na polanę. Zabrała malutką dziewczynkę, która wpatrywała się w nią wyjątkowym spojrzeniem. I tym razem po drodze mleko się skoczyło. Tyle, że przez przypadek (?) Wiedźma nakarmiła maleńką blaskiem księżyca. Gwiezdny pył kryje w sobie magię. Jednak blask księżyca to co innego, on jest magią. A magiczne dzieci są niebezpieczne..
Nie było wyjścia. Tym razem Xan postanowiła zostawić dziewczynkę u siebie i zostać jej babcią. Dała jej na imię Luna.
Mała rosła pod czujnym okiem Wiedźmy i towarzyszących jej potworów. Magia wzbierała pod jej skórą. Gdy nadszedł odpowiedni czas, musiała stawić czoła nieszczęściom mieszkańców Protektoratu. Czy uda jej się uwolnić miasto od smutku? Czy spotka jeszcze matkę?
To piękna opowieść fantasy, pełna magii i ciepła. Choć mocno "amerykańska", prosta w swym przekazie, na pewno poprawi humor i da dużo przyjemności:)

środa, 6 lutego 2019

"Czarnoksiężnik ze Szmaragdowego Grodu" Frank Lyman Baum

 Wiek: 7+



Dorotka mieszka w Kansas z ciocią i wujkiem. Otaczający ją świat jest szary i monotonny, wokół, jak okiem sięgnąć, rozciąga się bezkresna preria...Nie mają żadnych sąsiadów, dziewczynka czuje się bardzo samotna w małym, jednoizbowym domku. Ciocia i wuj nigdy się nie śmieją, zapomnieli już czym jest radość. Jedynie mały piesek Toto rozwesela dziewczynkę i ratuje ją przed zszarzeniem.
Pewnego dnia gwałtowne tornado porywa domek Dorotki, w którym skryła się z Totem. Ciocia i wuj zdążyli uciec przed huraganem do piwnicy.
Bujanie domku uśpiło dziewczynkę, a gdy się obudziła, okazało się, że domek wylądował w nieznanej, pięknej krainie Manczkinów. Przy okazji uśmiercił przypadkowo Złą Czarownicę ze Wschodu i uwolnił lud z długoletniej niewoli. Sympatyczni mali ludzie byli niezwykle wdzięczni Dorotce. Jednak nikt nie potrafił jej wskazać drogi powrotnej do domu. Jedynym rozwiązaniem było dotarcie do Czarnoksiężnika Oza, który może znaleźć radę. Nikt jednak nie zna drogi do jego zamku w Szmaragdowym Grodzie....
Dorotka wyrusza w pełną przygód podróż. Po drodze napotyka nowych przyjaciół, którzy również potrzebowali pomocy Oza. Strach na Wróble chciałby dostać rozum, Blaszany Drwal-serce, a Tchórzliwy Lew-odagę.
Pokonawszy wiele przeszkód, dzielni wędrowcy dotarli do Szmaragdowego Grodu. Gdy udaje im się wreszcie stanąć przed groźnym obliczem Oza, okazuje się, że to szarlatan, zwyczajny staruszek, który przybył tu przypadkiem, został uznany za czarnoksiężnika i zbudował swoją pozycję na kłamstwie...Zdemaskowany człowieczek obiecuje jednak spełnić po raz ostatni życzenia całej czwórki.

To piękna, magiczna, baśniowa opowieść nie tylko dla dzieci. Dorośli na pewno znajdą w niej wiele ponadczasowych symboli. Odczytają ją dużo głębiej niż maluchy.

wtorek, 5 lutego 2019

"Magiczne tenisówki mojego przyjaciela Percy'ego" Ulf Stark

 Wiek: 8+


Ulf jest klasowym niezdarą. Ciągle się przewraca, nie umie się bić, na wf-ie dostaje najsłabsze oceny, bo nie umie nawet chodzić po równoważni. Nawet rodzony brat traktuje go jak ofiarę...
Pewnego dnia w klasie pojawia się nowy chłopak - Percy, ucieleśnienie wszelkich marzeń Ulfa. Dla Percy'ego nic nie jest problemem, ani zwisanie na drabinkach głową w dół, ani akrobacje na równoważni...Jest odważny, nikt mu nie podskoczy! Percy zdradza koledze swój sekret: źródłem wszystkich sukcesów są stare, znoszone, zniszczone MAGICZNE tenisówki! Od tej chwili Ulf jest gotów oddać Percy'emu dosłownie wszystko w zamian za te tenisówki! Percy ma głowę do robienia interesów! Stare buty jest w stanie odstąpić za super auto, którym można jeździć z górki, zestaw skarbów Ulfa, kilka gazet z gołymi babami z szafy starszego brata i ulubioną płytę taty. Uff...wysoka to cena, jednak warta poniesienia! Gdy wreszcie Ulf staje się właścicielem magicznych tenisówek, staje się tak odważny, że może zrobić wszystko! Nie tylko przejść po równoważni, ale nawet po barierce wysokiego mostu! Może wysadzić petardami skrzynki na listy, obrzucić z ukrycia jabłkami samochód sąsiada, zniszczyć czapkę kolegi i wiele innych! Może nawet pobić starszego brata! Nigdy dotąd nie odważył się na takie rzeczy! Po okolicy zaczyna krążyć wiadomość, że Ulf stał się łobuzem...
Dopiero gdy podpalenie dla zabawy trawy (żeby był powód do wezwania straży...) przeradza się w niebezpieczny pożar, Ulf stwierdza, że jego szalone pomysły wymknęły się spod kontroli...Wrzuca do ognia stare tenisówki, obarczając je winą za wszelkie zło, jakie uczynił...
Trochę zaskoczył mnie rozwój akcji w tej niezbyt obszernej książeczce. Spodziewałam się raczej, że magiczne tenisówki pomogą chłopcu uwierzyć w siebie w pozytywny sposób, a nie staną się powodem łobuzowania. Także zakończenie okazało się inne, niż myślałam. Nie ma tu jednoznacznego happy endu i jakiejś moralnej przemiany bohatera. Mama nie chce do końca uwierzyć, że jej syn stał się łobuzem, że sąsiedzi mówią prawdę. Gdy na miejscu pożaru pojawia się wezwana przez chłopców (z założenia-dla zabawy!) straż pożarna, mama Ulfa triumfuje: to jej syn uratował sąsiadów przed tragedią! Dziwne wrażenie robi na mnie taka postawa w książce dla dzieci...
To pierwsza część trylogii opartej na wspomnieniach Ulfa Starka z dzieciństwa spędzonego w dzielnicy Stureby na przedmieściach Sztokholmu. Czy sięgnę po kolejne? Na razie nie wiem. Być może zwycięży ciekawość, jak autor poprowadził rozwój głównego bohatera w kolejnym tomie.