wtorek, 2 kwietnia 2024

"My na wyspie Saltkrakan" Astrid Lindgren



Rodzina Melkersonów czyli tata i czwórka jego dzieci, przybywają na wyspę Saltkraken na wakacje. Mają zarezerwowane letnisko w Zagrodzie Stolarza i już po drodze wyobrażają sobie luksusy, jakie zastaną na miejscu. Okazuje się, że w domu jest dziurawy dach, kuchnia dymi, jest zimno i śmierdzi stęchlizną. Jednak nie psuje to humorów dzieciom. One jak zwykle są gotowe na nowe przygody! Poznają rodzeństwo mieszkające w sąsiedztwie i innych mieszkańców malutkiej wysepki. 
O jakże przyjemne są wakacje na Saltkrakan! Można się zgubić na morzu we mgle, doskonale bawić w noc świętojańską, bez względu na to, czy jest się tańczącą panienką, czy jej braćmi przeganiającymi konkurenta zabiegającego o względy ich Malin!  Aż zatęskniłam za latem i beztroskimi czasami dzieciństwa, nie raz zaśmiewając się z przygód rodziny Melkersonów!
Jednak "w lecie najdziwniejsze jest to, że mija tak szybko" i trzeba wracać do Sztokholmu, do szkoły... "Pelle zostawi królika i poziomkowe miejsca, Johan i Niklas-szałasy, wędki, skały, przy których się kąpią, zatopiony wrak, tatuś-zatokę o świcie, łódkę, Zagrodę Stolarza". A Malin? "Łąki, jabłoń, grzybowe miejsca. Ustronne ścieżki leśne. Ciszę wieczorami..." Ciężko to wszystko zostawić...Dlatego Melkerson podpisał umowę najmu od razu na rok! A żeby nie płacić czynszu nadaremno, wracają na wyspę już na Boże Narodzenie, a potem wiosną, a potem...
Bo na Saltkrakan nawet zimą jest cudnie! Cieszy tu wszystko, "na przykład...Wychodzić rankiem na świeżo spadły śnieg i pomagać przekopywać drogę do studni i drwalni. Oglądać ślady ptaków na śniegu. Dla wróbli, gilów i sikorek zarzucać na jabłoń snopek wigilijnego siana. Mieć choinkę, którą się samemu przyniosło z lasu. Wracać o zmroku do domu, do Zagrody Stolarza, po długiej jeździe na nartach, obtupywać śnieg w sieni, wejść i zobaczyć jak się pali pod kuchnią, jak pięknie i widno. Budzić się rano po ciemku jeszcze, gdy tatuś pali w piecu. Leżeć dalej w łóżku i patrzeć, jak się w drzwiczkach pieca rozjaśnia. Chodzić wieczorem na strych i bać się trochę po ciemku, ale tylko trochę. Jeździć na płozach za sankami po lodzie aż do szlaku wodnego i też się troszkę bać. Siedzieć w kuchni z Malin, jeść bułeczki z cynamonem, popijać mlekiem i wcale się nie bać"...

Astrid Lindgren stworzyła cały zestaw barwnych postaci, uroczych i charakterystycznych. Tata Melkerson, niedoceniany pisarz-marzyciel stąpający kilka cm nad ziemią. Malin-zaradna 19-latka, która z powodzeniem zastępuje młodszym braciom zmarłą mamę, opiekująca się także roztrzepanym tatą i organizująca całe domowe życie. Jej bracia- każdy inny! Tjorven-przesympatyczna, przedsiębiorcza, ale i "charakterna" dziewczynka z sąsiedztwa, którą strasznie polubiłam! I Stina, pozostająca trochę w cieniu konkurentka Tjorven o względy Pellego, najmłodszego Melkersona. 
Uroku powieści dodają  ilustracje, czarno-białe, pełne ciepła i budzące nostalgię:) I ta okładka! Już na sam widok tej okładki uśmiecha się buzia i dusza :D
Jeśli ktoś pragnie, jak ja, przenieść się już w klimat lata i wakacji, to na Saltkrakan na pewno się nie zawiedzie! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz