Historię Mary Lennox, Colina i tajemniczego ogrodu znałam z pięknego filmu Agnieszki Holland. Dawno temu czytałam i książkę, ale przeszła jakoś tak bez echa w gąszczu innych lektur. Tym razem było inaczej. Zachwyciłam się cudnymi opisami i językiem powieści Frances Burnett.
Mary urodziła się w Indiach w czasach kolonizacji. Po niespodziewanej śmierci rodziców, dziewczynka przyjeżdża do Yorkshire, do posiadłości nieznanego wuja. Nie bez przyczyny nazywana Kapryśnicą, Mary musi się odnaleźć w nowym świecie. Zostawiona sama sobie, samotna mała dziewczynka odkrywa tajemnice domu wuja i otaczających je wrzosowisk. Po raz pierwszy doświadcza niesamowitej magii przyrody, poznaje chorego kuzyna i odkrywa dawno zapomniany ogród. To staje się początkiem cudów...
Opisy rosnących w ogrodzie kwiatów, ptaszków chowających się w gałęziach żywopłotu, szumu falujących wrzosowisk...to wszystko sprawiło, że wyobraźnia przeniosła mnie do magicznej krainy baśni i poczułam się znów jak mała dziewczynka, zachwycona pięknem świata.
"Tajemniczy ogród" to książka o nadziei. O przechodzeniu że śmierci do życia. Mary z domu pełnego śmierci, przenosi się do domu, gdzie ożywa. Collin-pewien, że umiera, dzięki Mary nabiera nadziei na życie i rzeczywiście wraca do życia! Wrzosowiska, widziane po raz pierwszy przez dziewczynkę, wydają się martwe, a jednak wraz z wiosną stają się pełne życia. I wreszcie tajemniczy ogród, martwy, zapomniany, otoczony opieką dzieci wraca do życia! Jak bardzo ta powieść pociesza w trudnych momentach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz