Autor: Ewa Ostrowska
Wydawnictwo: Skrzat
Wiek: 5+
Ocena: 3-
Karolek wybiera się z tatą na zakupy do hipermarketu. Mama jest przeziębiona, więc męska część rodziny musi wziąć na siebie ten obowiązek. Nie są zadowoleni z takiego obrotu sprawy, zwłaszcza tatuś, bo tyyyle musi zapamiętać, dźwigać, jechać autobusem, a śnieg pada i zimno, a do tego jeszcze ciągnąć ze sobą dziecko...W markecie Karolek prosi tatę, żeby mógł poczekać przy wózkach, aż ten zrobi zakupy. W pewnym momencie chłopcu robi się zimno, więc na chwilę wychodzi pobiegać dla rozgrzewki. A potem dalej stoi i czeka...W końcu zapada wieczór, jest już godzina 21, a tatuś miał się pojawić za godzinę, czyli dawno temu...Okazuje się, ze tatuś....zapomniał o synku! Z pomocą przychodzi Karolkowi starszy pan, który po długich dyskusjach zyskuje zaufanie chłopca i podwozi go do domu.
O ile temat i problem wydają się bardzo dobre do dyskusji z dzieckiem, bo przecież każdemu może się zdarzyć, że się gdzieś zgubi, o tyle treść, w jaką został "ubrany" strasznie mnie drażniła.
Począwszy od relacji panujących w rodzinie Karolka. Już nawet chłopczyk widzi, jak rodzice się traktują, co przekłada się na jego plany przyszłościowe i potencjalny wybór żony;) Tatuś robi z siebie totalną ofiarę losu. Nie umie zapamiętać, co kupić, a w dodatku oburza się, bo jak sam mówi: czy on jest wielbłądem, żeby tyle dźwigać? Normalnie dorosłe dziecko...
Po wtóre: rozumiem, że mogło się zdarzyć, że chłopiec wyszedł ze sklepu, wrócił nie tym wyjściem, zgubił się itd. Zakładam, że nawet mogło się zdarzyć potencjalnie, że tatuś zapomniał (???) , że przyjechał po zakupy z synkiem i wrócił do domu sam, choć to już mi się, jako matce ciężko mieści w głowie. Ale już to, że tatuś wrócił sam do domu, zabrał się do pracy, mamusia cały czas siedziała przez tv i oglądała film i NIKT przez kilka godzin nie zauważył, że nie ma małego dziecka-to już dla mnie patologia...
Po trzecie: zakończenie, bardzo niezgrabne, nijakie, jakby ucięte. Starszy pan podwozi Karolka do domu. Dziecko się martwi, że tatuś dostanie burę od mamy, że go zapomniał wziąć ze sklepu (!!!) i chce cichutko powiadomić tatę przez domofon, że już jest, żeby nie było awantury z mamą. I na dzwonieniu domofonem się kończy. A szkoda, bo warto by było pokazać jeszcze choćby wdzięczność dla pomocnego pana...
Kolejna sprawa i temat do obszernej dyskusji z dzieckiem: czy ufać innym dorosłym, czy nie? W końcu Karolek wsiada z obcym panem do samochodu, zjada pączka, którego od niego dostał...Kontrowersyjna sytuacja...Dodatkowo Autorka zwróciła uwagę na ważną kwestię: Karolek mimo swego wieku nie zna adresu. Pojawia się więc problem, gdzie go odwieźć. Prosi też wybawcę, by nie dzwonił na policję, bo mama będzie strasznie krzyczała na tatę (!!!).
Ogólnie temat ważny do przedyskutowania z maluchem, co zrobić w sytuacji, gdy się zgubi. Jednak książeczka sama w sobie denerwuje mnie strasznie! Połowa tej dość krótkiej opowieści kręci się wokół narzekań tatusia, strofowania przez mamusię i tym podobnych rodzinnych przepychanek. W drugiej połowie zmieściła się i podróż, i zakupy, i zaginięcie, i wyratowanie Karolka...Siłą rzeczy zasadniczy temat został potraktowany mocno po macoszemu...
Przed nami jeszcze jedna książeczka z tej serii, tej samej autorki, ciekawa jestem, czy lepsza...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz